Budownictwo jednorodzinne podnosi się po upadku spowodowanym ubiegłoroczną podwyżką podatku VAT na materiały budowlane i wygaśnięciem planów zagospodarowania przestrzennego - wynika z danych GUS o inwestycjach.
Nie potwierdził się czarny scenariusz, że po boomie spowodowanym przedunijną gorączką - gdy każdy, kto mógł, rozpoczynał budowę domu i kupował materiały, nim wzrośnie VAT - przyjdą chude lata. W dodatku w 2004 r. wygasły plany zagospodarowania przestrzennego sprzed 1995 r. A ponieważ tylko nieliczne gminy uchwaliły nowe, procedury związane z uzyskaniem pozwolenia na budowę stały się bardziej skomplikowane i czasochłonne.
Tymczasem z ogłoszonych właśnie przez GUS danych za trzeci kwartał wynika, że od stycznia do października 2005 r. inwestorzy indywidualni rozpoczęli budowę blisko 47,7 tys. lokali (głównie domów jednorodzinnych), a więc tylko o blisko 8 proc. mniej niż w tym samym okresie przed rokiem.
Wygląda więc na to, że rację mieli ci specjaliści, którzy uspokajali, że rozpoczynaniu inwestycji nie sprzyjała w tym roku długa zima i że urzędnicy wydający pozwolenia na budowę potrzebują trochę czasu na nauczenie się, jak radzić sobie bez planów zagospodarowania przestrzennego. Prawdziwy obraz rynku miały więc pokazać następne miesiące. A te przyniosły poprawę wyników. Tylko w miesiącach letnich (w lipcu, sierpniu i wrześniu) inwestorzy indywidualni rozpoczęli budowę przeszło 19,8 tys. domów, czyli ok. 8 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Zresztą, tak dobrego trzeciego kwartału w budownictwie jednorodzinnym chyba jeszcze nie było.
Cieszy też to, że także statystyka pozwoleń na budowę po dziesięciu miesiącach osiągnęła ubiegłoroczny wynik - ok. 54,5 tys. Zapał do budowania domów podtrzymywały najpewniej coraz dostępniejsze kredyty oraz - to dzięki poprawie sytuacji gospodarczej kraju - rosnące poczucie bezpieczeństwa.
Z danych GUS wynika, że coraz więcej osób decyduje się na mieszkania budowane w miastach przez firmy deweloperskie.
źródło: Gazeta Wyborcza