Jeszcze w styczniu rząd przyjmie projekt ustawy, która uruchomi dopłaty budżetowe do kredytów mieszkaniowych. Z dopłat do kredytów będą mogły skorzystać tylko rodziny (także niepełne, np. matka wychowująca dziecko), które nie mają mieszkania.
Najnowsza propozycja ministerstwa: do stawki WIBOR (to oprocentowanie, po którym banki skłonne są pożyczać sobie pieniądze) dodamy 2 punkty procentowe i całość podzielimy na pół. Dziś stawka WIBOR wynosi ok. 4,5 proc., plus dwa punkty to 6,5 proc., które podzielone na pół dają 3,25 proc. A więc jeśli kredyt w banku kosztuje 5 proc., rodzina płaciłaby tylko 1,75 proc. odsetek. Resort rozważa też objęcie dopłatą kredytów na budowę domów jednorodzinnych
Budżet dopłacałby jednak do odsetek przez osiem lat, a nie przez cały okres spłaty kredytu. Projekt nie postawi poprzeczki dochodowej, każda rodzina bez mieszkania będzie mogła skorzystać z państwowych dopłat, niezależnie od zarobków. Ale, jak pokazuje praktyka wymagany przez banki miesięczny dochód netto czteroosobowej rodziny chcącej pożyczyć 100 tys. zł na 20 lat musi przekraczać 2 tys. zł.
Przewiduje się, że w ciągu sześciu lat budżet wyda łącznie ok. 6,2 mld zł. Większość tej kwoty wróci jednak do budżetu w postaci podatków. Skutek netto nie powinien być większy niż 2,5 ml zł.
źródło: Gazeta Wyborcza