ZIEMIA
- Młodziutkie roślinki, które posiałam w kwietniu są jeszcze bardzo malutkie, więc bardzo wrażliwe na zachwaszczenie. Istotne jest regularne i bardzo staranne wyrywanie chwastów. W tej fazie rozpoznanie, czy dany maleńki listeczek jest chwastem, czy posianym przeze mnie kwiatem lub warzywem jest nie lada sztuką. Pół biedy, jeśli nasiona wysiałam w rzędach. Wtedy w rzędach ręcznie usuwam to, co wygląda inaczej niż norma. W międzyrzędziach robota idzie już sprawnie, pomagam sobie pazurkami (nie moimi, tylko narzędziem) lub motyką z widełkami, przy okazji spulchniając glebę na głębokość ok. 2 cm - wystarczy.
- Okazuje się, że spulchnianie ziemi jako osobny zabieg jest zupełnie niepotrzebne i wystarczy wzruszanie ziemi przy odchwaszczaniu. Jeśli w waszym ogrodzie ziemia wygląda jak jedna bryła gliny, to i tak trzeba koniecznie przywieźć dobrej ziemi ogrodowej przed posadzeniem lub posianiem czegokolwiek.
PODLEWANIE
- Ponieważ wiosna już w pełni, słoneczko przygrzewa, a deszczu niewiele, nie mogę zapominać o codziennym podlewaniu ogrodu. Podlewanie jest konieczne wszędzie tam, gdzie ziemia nie jest osłonięta roślinnością - na grządkach warzywnych i rabatach kwiatowych. Po wiosennym wielkim plewieniu moje rabaty wyglądają pięknie, ale odsłonięta ziemia, pozbawiona darni z chwastów bardzo szybko przesycha. Podlewam co wieczór wszystkie miejsca, gdzie posadziłam lub posiałam nowe rośliny - one szczególnie potrzebują wilgoci, żeby dobrze się ukorzenić.
- Najodpowiedniejszą porą nawadniania jest wieczór, bo w nocy woda nie wyparowuje tak szybko i może głębiej przeniknąć do gleby.
- Zbyt częste podlewanie małymi dawkami jest dla roślin jeszcze bardziej szkodliwe niż przejściowy jej niedobór, który pobudza rozrost korzeni. Niewielka ilość wody wyparowuje szybko z powierzchni, nie nawadniając głębszych warstw ziemi, gdzie znajdują się korzenie. Dlatego podlewać należy wtedy, gdy gleba wyraźnie przeschnie (np. po ciepłym słonecznym dniu) lub widać pierwsze oznaki lekkiego więdnięcia roślin. Ja mam w ogrodzie swoje "czujniki" wilgoci - byliny, które lubią wilgoć, a mają na tyle delikatne i wiotkie pędy, że bardzo wyraźnie widać, kiedy zaczyna im brakować wody. Moim ulubionym czujnikiem jest serduszka. Przyjrzyjcie się swoim roślinom, a na pewno znajdziecie swoje czujniki. Podlewać należy na tyle obficie, żeby woda przesiąkła do głębokości co najmniej 12-15 cm.
- Przy podlewaniu muszę szczególnie uważać na sałatę i pomidory - dwa warzywnikowe delikatesy, które bardzo nie lubią suszy (pomidory są moimi czujnikami wilgoci w warzywniku), ale NIE ZNOSZĄ POLEWANIA LIŚCI.
- Co najmniej dwa razy dziennie zaglądam do inspektu, sprawdzając, czy ziemia nie jest zbyt sucha lub czy nie robi się "parówka" (zbyt dużo wilgoci zaparowuje szyby, co sprzyja gniciu i pleśnieniu młodej rozsady) - wtedy wietrzę inspekt. Ponieważ noce są jeszcze chłodne, pamiętam o zamykaniu go na noc. W ciepłe dni dobrze jest wietrzyć inspekt, żeby młode roślinki hartowały się przed wysadzeniem do gruntu.
DRZEWA I KRZEWY OWOCOWE
Pora kwitnienia drzew owocowych to najlepszy czas na opryski przeciw chorobom grzybowym. Pamiętaj, że absolutnie nie można stosować w tym czasie środków owadobójczych, bo ofiarą padną pszczoły! Jeżeli jest to naprawdę konieczne, można ewentualnie coś opryskać w czasie długotrwałych deszczy - kiedy pszczoły siedzą w ulach. Dokładne przepisy stosowania, właściwych stężeń i zabezpieczeń znajduję zawsze na opakowaniach, choć dla pewności dobrze jeszcze zapytać sprzedawcę.
Jeśli na jabłoni lub gruszy wystąpił mączniak, najlepiej przed kwitnieniem wyciąć porażone pędy w fazie różowego pąka, a dopiero potem opryskać.
Ponieważ nie jestem zwolenniczką chemii, a owoce z naszych drzew są przede wszystkim dla dzieci, staram się wcale nie opryskiwać. Wszelkie preparaty przeciwko chorobom i szkodnikom stosuję tylko w razie konieczności - kiedy rośliny są wyraźnie osłabione przez masowy atak szkodników lub grzybów.
Usuwam odrosty korzeniowe malin, które wyrosły zbyt daleko od wyznaczonego im miejsca.