Minister transportu i budownictwa przedstawił wczoraj posłom z Sejmowej Komisji Infrastruktury swoje plany legislacyjne co do budownictwa. Ważne miejsce zajmują w nich problemy dotyczące zagospodarowania przestrzennego. Od prawie dwóch lat większość gmin nie ma aktualnych miejscowych planów. Ma je ok. 18 proc. gmin, pozostałe posługują się starymi miejscowymi planami (uchwalonymi na podstawie przepisów z 1984 r.), które straciły ważność 1 stycznia 2004 r. Od tej pory nasilają się utrudnienia w inwestowaniu. Tam, gdzie nie ma planów, wydanie pozwolenia na budowę musi poprzedzać decyzja lokalizacyjna. Natomiast tam, gdzie rozpoczęto prace nad planami, do czasu ich uchwalenia zawieszono wydawanie tych decyzji.Wydanie decyzji lokalizacyjnej nie jest prostą sprawą. Obowiązująca ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu jest pełna niespójnych i mało precyzyjnych przepisów. Urzędnicy są więc często w trudnej sytuacji. Sprzyja ona korupcji. Problem starał się rozwiązać rząd Marka Belki. Przygotował nawet projekt ustawy, który wprowadzał nowy model zagospodarowania przestrzennego. Zmuszał też gminy do uchwalania planów. Nie podobał się jednak samorządowcom. Mimo sprzeciwu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego projekt wniesiono do Sejmu poprzedniej kadencji. Nie został jednak uchwalony.Rząd Kazimierza Marcinkiewicza zamierza ściśle współpracować z przedstawicielami samorządu terytorialnego. Razem z nimi przygotuje najpierw szybką nowelizację ustawy o planowaniu. Ma ona doraźnie rozwiązać problem braku planów miejscowych. Rozważa się m.in. możliwość wprowadzania przepisów urbanistycznych, które miałyby charakter prawa miejscowego i zastąpiłyby powszechnie krytykowane decyzje lokalizacyjne. Gminy decydowałyby także, dla jakich terenów je wprowadzić.
źródło: Rzeczpospolita