Sezon wegetacyjny już w pełni. Jak wiosnę można nazwać porą siania i sadzenia, tak lato nazwałabym porą podlewania i walki z chwastami. Podlewanie jest przyjemną, choć nieco nużącą ogrodową powinnością. Oczywiście mam na myśli podlewanie wężem, a nie dźwiganie dziesiątek wielkich konewek. Niestety dla nas, rośliny wolą odstaną wodę z beczki (najlepiej deszczówkę), niż chlorowy koktajl prosto z wodociągów. Wydaje się, że cóż prostszego, niż polać rośliny wodą, a jednak.
Trzeba pamiętać, że lepiej podlewać co 2-3 dni, ale mocno, żeby woda przesiąkła w głąb ziemi na 30 cm, niż codziennie polewać ziemię ledwie po wierzchu. Codziennie trzeba podlewać tylko w upalne dni. Zresztą w takie dni na moim południowym tarasie begonie, pelargonie, a zwłaszcza fuksje i petunie w wiszących donicach podlewam rano i wieczorem, bo strasznie „klapią”. Wiszące donice mają w dnie duże dziury, więc nie ma obawy, że te kwiaty przeleję.
W czasie intensywnych deszczy, zwłaszcza utrzymujących się przez kilka dni, trzeba koniecznie usunąć podstawki spod donic stojących na balkonie, tarasie, czy w ogrodzie, żeby woda mogła swobodnie z nich wypływać. Z kolei w czasie upałów podstawki pod donicami ułatwiają podlewanie i utrzymanie wilgoci. Ale, jeśli ktoś nie lubi za dużo myśleć o takich drobiazgach, lepiej na zewnątrz usunąć podstawki, bo przelanie znacznie bardziej szkodzi roślinom, niż czasowe przesuszenie. Ponadto na czas intensywnych deszczy dobrze jest schować pod dach donice z bratkami, petuniami i surfiniami, bo te delikatne kwiaty po dłuższym deszczu wyglądają jak po przejściu huraganu, a ich płatki gniją i na mokro przyklejają się do wszystkiego.
Najodpowiedniejsza pora na podlewanie to wczesny ranek. Ale to polecam tylko rannym ptaszkom, które lubią zajmować się ogrodem przed wyjściem do pracy. Jeśli macie system automatycznego podlewania najlepiej nastawić go na 5 rano, wtedy rośliny zdążą wyschnąć przed mocnym słońcem. Po drugie, o tak wczesnej porze jest bardzo dobre ciśnienie wody, co jest niezwykle istotne dla automatycznych systemów nawadniania. Tym, dla których poranny sen jest najcenniejszy, polecam podlewanie wieczorne. Zwróćcie tylko uwagę, jak spada ciśnienie wody w wodociągach w upalne dni po zachodzie słońca. Nie wolno podlewać w pełnym słońcu, ponieważ krople wody działają jak soczewki skupiające promienie słońca, co bardzo podnosi temperaturę liści i prowadzi do ich poparzeń.
Zdarza się, że mimo dobrych chęci, ziemia w donicach na tarasie przeschnie tak bardzo, że tworzy odstającą od brzegów donicy zbitą, suchą masę. Trzeba wtedy natychmiast podlać ziemię tak mocno, aż woda wyraźnie wypłynie spod donicy. W przypadku mniejszych donic przy takiej reanimacji najlepiej zanurzyć je całe do wody na kilka minut, żeby ziemia mogła nasiąknąć jak gąbka. Jeśli ziemia tak przesycha w sposób permanentny, mam na to kilka sposobów:
- Można dodać do ziemi więcej piasku, żeby ziemia była cięższa, bardziej zwięzła – będzie słabiej odparowywać. Kwiaty często kupuje się w torfie lub ziemi z dużym udziałem torfu. Trzeba je jak najszybciej przesadzić do ziemi, bo w torfie nie da się utrzymać wilgoci na słonecznym tarasie. Opisywane na opakowaniu jako gotowa ziemia kwiatowa mieszanki często są zbyt lekkie (sypkie i przewiewne) – lepiej dodać do nich piasku.
- Jeśli donica ma dużo wielkich dziur na spodzie i przy podlewaniu niemal cała woda natychmiast wypływa dołem, trzeba te dziury częściowo zakryć (kładąc na dnie donicy kawałek worka foliowego).
- Na spodzie każdej donicy układam 5-cio centymetrową warstwę keramzytu (ceglaste, porowate ceramiczne granulki), który doskonale utrzymuje wilgoć i zapobiega wysuszaniu korzeni. Keramzyt (seramis) można kupić się w sklepach ogrodniczych.
- Jeśli roślina upiera się przy swoim i mimo moich wysiłków wciąż więdnie, przyznaję jej rację i ustawiam donicę w cieniu. Tak było z moją fuksją, która wyraźne źle się czuła na południowym tarasie, więc przewiesiłam ją na północno-wschodnią stronę domu.
Jeśli podziwiacie piękne angielskie zielone trawniki przypominam, że trawa lubi wilgoć i w upalne, suche dni trawniki też trzeba regularnie podlewać.
Miejsca, gdzie ziemia pozostaje odkryta, pozbawiona darni z trawy lub roślin okrywowych, takie jak rabaty kwiatowe lub kompozycje z iglaków, krzewów liściastych i bylin, są szczególnie narażone na przesychanie. Wskazane jest ściółkowanie takich miejsc. Do ściółkowania można użyć w przypadku drzew i krzewów iglastych i innych roślin kwaśnolubnych (takich jak rododendrony, pierisy, wrzosy i wrzośce i szereg innych) kwaśnej kory sosnowej. Taka kora dodatkowo zakwasza glebę, dzięki czemu nie trzeba tego robić specjalnymi preparatami. Dla innych roślin może to być kora odkwaszona (pH powyżej 5) lub przekompostowana. Kora pomaga utrzymywać w ziemi wilgoć, a dodatkowo nie pozwala wyrastać chwastom, co jest wybawieniem dla wszystkich wykończonych wiecznym plewieniem miłośników ogrodów. Wysypanie kory na rabaty daje dodatkowo efekt ostatecznego wykończenia i porządku w ogrodzie. Kora ma tylko jeden zasadniczy minus – jest dość droga. Najlepszy efekt ochronny uzyskuje się przy pokryciu ziemi warstwą o grubości co najmniej 5 cm, a do tego potrzeba wielu worków kory. Przed wysypaniem kory koniecznie dobrze podlejcie ziemię lub wysypujcie korę po deszczu.
Jeśli zamartwiacie się, co będzie z Waszym ogrodem w czasie urlopu – nie martwcie się! Jeśli stać Was na urlop, stać Was również na system automatycznego podlewania! Trochę sobie teraz żartuję, ale możecie przynajmniej o tym pomyśleć, sprawdzić ceny i pooglądać takie urządzenia w centrach ogrodniczych. Będziemy o tym jeszcze pisać, bo są na rynku doskonałe systemy, które łatwo się montuje. Są również rurkowe urządzenia do podlewania kwiatów doniczkowych w domu. Zawsze można poprosić o przysługę sąsiada.
Okres wegetacyjny w pełni, trzeba więc pamiętać o nawożeniu roślin. W warzywniku stosuję nawozy, które są dopuszczone do warzyw i owoców. Iglaki oraz krzewy i krzewinki kwasolubne (m. in. pierisy, rododendrony, wrzosy i wrzośce, borówkę amerykańską) zasilam nawozami zakwaszającymi. Jeśli pod nimi świeżo wysypaliście kwaśną korę, to w tym roku lepiej sobie to zakwaszanie podarować. Do iglaków można też kupić specjalne nawozy zapobiegające żółknięciu i brązowieniu igieł. Regularnie, co tydzień (a szczególnie żarłoczne gatunki nawet dwa razy w tygodniu) można nawozić obficie kwitnące kwiaty balkonowe. Rosnące w donicach surfinie, petunie, pelargonie, begonie itd. mają mało ziemi – jeśli chcemy mieć deszcz kwiatów, musi mieć z czego wyrosnąć. Zasada jest generalnie taka: nie wolno podlewać zbyt skoncentrowanym nawozem (trzeba dokładnie czytać zalecania dotyczące rozcieńczania na opakowaniu!), ponieważ tylko spalimy rośliny. Jeśli któreś z kwiatów mają szczególnie wygórowane wymagania pokarmowe, trzeba je po prostu nawozić częściej, nigdy nie przekraczając maksymalnych zalecanych stężeń. I druga zasada: nie powinno się podlewać skoncentrowanym nawozem mocno przesuszonej ziemi, bo także można poparzyć roślinę. Kiedy ziemia jest bardzo przeschnięta (odstaje od brzegów donicy lub tworzy na powierzchni suchą spękaną skorupę), lepiej najpierw mocno ją podlać samą wodą, odczekać, żeby cała ziemia w donicy się zwilżyła i dopiero wtedy podlać z nawozem. Dla leniwych wymyślono nawozy typu Osmocote, które wystarczy zastosować raz na sezon. Można się też rozejrzeć za różnymi sprytnymi urządzeniami ułatwiającymi nawożenie, jak na przykład nakładka mocowana do ogrodowego węża, do której wsypuje się granulki nawozu. Podczas podlewania strumień wody stopniowo rozpuszcza nawóz. Takie urządzenie jest szczególnie wygodne do nawożenia trawników i do delikatnych nawozów uniwersalnych.
W momencie, gdy piszę te słowa za oknem kolejny dzień pada, ale mam nadzieję, że to już długo nie potrwa. Póki co można łapać deszczówkę na później. W taką ciepłą deszczową pogodę wystawiam na taras kwiaty z domu – jest to prosta metoda umycia ich liści, a kwiaty to bardzo lubią. Trzeba tylko bardzo uważać, jeśli po deszczu nagle wychodzi słońce. Należy natychmiast wnieść wszystkie kwiaty do domu, żeby nie poparzyły się im liście.